Dosłownie cała się najeżyłam.
- Jak ja ci dam chińczyka z zatwardzeniem, to nigdy w życiu
nie tkniesz już sushi. – mruknęłam.
- Bo się boję. – przewrócił oczami.
- To się bój. Bo nie mam zamiaru dać się ochrzaniać takiemu
lalusiowatemu chłopaczkowi jak ty za to, że mnie śledził. – warknęłam. Powoli
zaczynał mnie wpieniać.
- Ja ci śledziłem? – zapytał z ironicznym uśmiechem.
- To niby jak wyjaśnisz to, że się skradałeś w ukryciu?
- A co ja, na przesłuchaniu jestem? – zapytał sarkastycznie.
Prychnęłam.
- Zaraz będziesz. – mruknęłam do siebie. Rzuciłam mu
zlitowane spojrzenie i odwróciłam się na pięcie. Nie miałam zamiaru psuć sobie
humoru z powodu ego szczeniackiego zachowania. Jeżeli stać go tylko na
szczeniackie wyzywanki, to jego problem.