piątek, 29 marca 2013

Od Mai: Internat.


Dzisiaj obudziłam się jak zwykle wcześnie rano. Ubrałam glany, czarne rurki, ciemny sweter z golfem i spięłam włosy w koński ogon. Do tego słuchawki na szyję i mp4 w kieszeni. Jestem gotowa na podbój szkoły. Dzisiaj mam się przeprowadzić do miejscowego Internatu. Jeremi chciał mnie „zapoznać” z innymi ludźmi. Ma na tym punkcie obsesję. Westchnęłam ciężko i złapałam gitarę i kilka swoich zapakowanych już toreb. Zaszłam na dół do kuchni i porwałam mandarynkę ze stołu.
- Jeremi, zawieziesz mnie, czy mam iść na piechotę? – zawołałam z kuchni.
- Już biegnę, mała, cierpliwości! – odkrzyknął i pojawił się w drzwiach. Zapinał szybko białą koszulę. Miał jasne, potargane włosy i szczupłą twarz. Nosił prostokątne okulary, które nadawały mu poważny wygląd.
- Dobra, jedziemy! – powiedział i wziął ode mnie jedną torbę. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy. Po kilku minutach dotarliśmy na miejsce. Patrzyłam na wielki biały budynek. Uniosłam lekko podbródek i ruszyłam wyprostowana w stronę wejścia. Jeżeli komuś się nie spodoba mój styl, czy zachowanie, niech się buja, jego problem. Zwykle w szkołach byłam autsajderką, wyśmiewany, niebezpiecznym wyrzutkiem. Ludzie się mnie bali. Kilka razy zmieniałam szkoły, nie kontaktowałam się z nikim oprócz Jeremiego. Tylko on mnie rozumiał. Do pewnego stopnia. Ale cóż, życie to życie i nic tego nie zmieni. Weszliśmy do środka i powitał nas dyrektor. Wydawał się miły, oprowadził nas po Instytucie i pokazał mi mój pokój. Potem odszedł do siebie. Zostawiłam torby i pożegnałam się z Jeremim.
- Trzymaj się mała, jak coś do dzwoń. – powiedział i przytulił mnie na pożegnanie.
- Pa, Jeremi. Będę tęsknić.
- Ja też, mała. Pa! – krzyknął przez szybę samochodu i odjechał. Przez chwilę patrzyłam za nim, póki nie zniknął za zakrętem. Potem poszłam bez celu powłóczyć się po internacie. Szłam w kierunku biblioteki, gdy nagle na schodach wpadłam na kogoś. Upadłabym na głowę do tyłu, gdyby mnie nie złapał za rękę.
- Sory, nie widziałem cię. – mruknął.
- Spoko, dzięki. – odmruknęłam.
- Jesteś nowa? – spytał.
- Tak, Mai, a ty?
- Jake.

<Jake, dokończysz?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz