poniedziałek, 29 lipca 2013

Od Camille: c.d. Sam'a


Uśmiechnęłam się niewidocznie.
- Chyba się nie boję. - odpowiedziałam.
Powoli wstałam, schowałam do torby książkę i zapytałam:
- To dokąd idziemy?
- Zobaczysz... - odpowiedział Sam.
Sam wyszedł z biblioteki, a ja wolnym wolno poszłam za nim. Po minucie zrównałam się z nim. Szliśmy w milczeniu opustoszałym korytarzem. Słychać było tylko nasze szybkie kroki. Minuty ciągnęły się powoli, nie wiedziałam ile czasu minęło od wyjścia z biblioteki.
-Długo jeszcze mamy tak iść? - zapytałam.
- Tylko kawałek.... - mruknął chłopak.
Skręciliśmy w lewo. Sam zatrzymał się przed jakimiś drzwiami. Wyglądały całkiem zwyczajnie.
- To tu. - oznajmił.
Sam nacisnął klamkę. Drzwi prowadziły do...

<Saam?>

niedziela, 28 lipca 2013

Od Dylana: c.d. Leny

Leżeliśmy na trawie, patrzyłem w chmury.
- Jak się nazywasz ? - zapytałem nie odrywając wzroku od nieba.
- Lena, a ty ?
- Ja nazywam się Dylan.
- Zajmujesz się czymś jeszcze prócz gry w siatkówkę ?
- Tak, gram na gitarze, śpiewam i piszę piosenki.
- Zagrasz coś ?
- Ok, chodź.
- Gdzie ?
- Do mojego pokoju.
Poszliśmy do mojego pokoju. Tam wziąłem swoją gitarę i zacząłem grać i śpiewać.

< Lena ? >



Od Shiry: c.d. Max'a


- Jak ci ten film nie pasuje to możemy coś innego obejrzeć. - powiedziałam i spojrzałam na niego.
- Nie, już się zaczęło.
- No dobra.
Obejrzeliśmy cały film. Chociaż chyba głównie ja oglądałam. Następnie w stałam i ruszyłam w kierunku drzwi.
- Możesz zostać.
- Ale ja muszę dzisiaj narysować rysunek na konkurs.
- Możesz narysować go u mnie.
- Dobrze, tylko pójdę i przyniosę potrzebne mi rzeczy.
- To ołówek, kartka i guma nie wystarczy ? - zdziwił się.
- Niestety nie. - powiedziałam i wyszłam.
Po paru minutach wróciłam z pudłem pełnym różnych rzeczy potrzebnych mi do narysowania rysunku. Widziałam, że Max był zdziwiony, że aż tak dużo rzeczy mi było potrzebne. Usiadłam i po godzinie prawie skończyłam mój rysunek.



- Ładna sowa.
- Dzięki, to puchacz.
- Zapamiętam.


< Max ? >

Od Leny: c.d. Dylana

- Jesteś nowy?
- Tak, przyjechałem dzisiaj
- Miło mi cię poznać - uśmiechnęłam się.
- Mnie również
- Widziałam że odbijałeś piłkę może zagramy?
- Lubisz siatkówkę?
- Tak uwielbiam - poszliśmy na trawę i wzięliśmy jedną piłkę, dawno nie grałam więc miło było znów poodbijać, uśmialiśmy się przy tym, ale było zabawnie i miło. Gdy skończyliśmy, usiedliśmy na trawie, zmęczeni grą.


<Dylan?>

Od Max'a: c.d. Shiry

Znalazłem płytę z filmem, skrzywiłem się lekko, to byla płyta mojej siostry, nie przepadałem za wampirami, włożyłam płytę do odtwarzacz i usiadłem obok
- No to znalazłem
- Fajnie
- Tak sądzisz?
- No a co nie lubisz?
- No wiesz nie przepadam za takimi filmami ale możemy pooglądać.

<Shira?>

Od Max'a: c.d. Mai

- Chodźmy na plaże.
- Na plaże? Jest ciemno.
- No i co? Nie można chodzić na plaże gdy jest ciemno?
- No w sumie można.
- No więc chodźmy.
- Okej - doszliśmy na plaże, usiedliśmy na piasku i zaczęliśmy rozmawiać, po około pół godziny oznajmiłem:
- Idę do wody.
- Zwariowałeś, jest zimna i jest wieczór.
- Co ty masz z tym wieczorem? - zaśmiałem się - Ja idę - i pobiegłem do wody, zdjąłem tylko koszulkę i wskoczyłem, faktycznie woda była lodowata, ale po chwili przywykłem.
- Mai, chodź!!

<Mai?>

sobota, 27 lipca 2013

Od Sama c.d. Camille

- Sam. - rzuciłem.
Spojrzałem ciekawie na dziewczynę, która wydawała się prowokować wyglądem. Nasze spojrzenia się spotkały, kiedy podniosła wzrok znad książki. Oczy miała bardzo ładne. Uśmiechnąłem się prowokująco. Siedzieliśmy tak w milczeniu, do półki znów się nie odezwałem.
- Nowa? - zapytałem.
Camille skinęła głową. Hm... widać nie była zbyt rozmowna. Spojrzałem na nią jeszcze raz, a do głowy przyszedł mi kolejny głupi pomysł.
- Dobra, ja spadam... jak chcesz, możesz iść ze mną. No, chyba, że się boisz.

<Camille? dziś mam całkowity brak weny>

piątek, 26 lipca 2013

Od Camille

Właśnie wchodziłam do swojego pokoju po rozmowie z dyrektorem. Jak na razie wyglądało na to, że będę mieszkać sama. Rozpakowałam się,ułożyłam pościel na górnym łóżku i wyszłam na korytarz. Zaczęłam zwiedzać moją nową szkołę. Poszłam najpierw na stołówkę, a później sale gimnastyczną i kilka sal lekcyjnych. Ze względu na to, że było już całkowicie ciemno,plażę i boisko postanowiłam zwiedzić jutro. Do zobaczenia została mi tylko biblioteka. Poszłam więc w jej stronę. Po jakichś pięciu minutach weszłam do biblioteki. Zdjęłam z pułki pierwszą lepszą książkę, usiadłam przy najbliższym stoliku i zaczęłam czytać. Po chwili ktoś zapytał:
- Mogę się dosiąść? - po głosie rozpoznałam, że mówi to chłopak.
Nie podnosząc wzroku kiwnęłam głową a tak. Jakoś nie miałam ochoty na rozmowę.
- Co czytasz? - zapytał.
Od niechcenia spojrzałam na okładkę książki.
- Smok jego królewskiej mości. - odparłam sucho.
Chłopak przestał na chwile mówić, a potem zapytał ponownie:
- A tak w ogóle jak masz na imię?
- Camille - powiedziałam - a ty?

<Dokończy jakiś chłopak?>

Od Dylana do Leny


Pojechałem do internatu. Internat wyglądał na duży w porównaniu z poprawczakiem. Wszedłem do środka. Odebrałem klucze i wszedłem do swojego pokoju. Mój pokój był średniej wielkości. Po rozpakowaniu się wyszedłem z pokoju, aby się przejść. Miejsce, które najbardziej mnie zaciekawiło to było boisko. Na boisku leżały piłki do: koszykówki, śiatkówki i do piłki nożnej. Od razu wziąłem piłkę do śiatkówki i zacząłem ją odbijać górą. Po jakimś czasie zauważyłem dziewczynę, blondynkę. Zakończyłem odbijanie piłki, odłożyłem ją i podszedłem do dziewczyny.
- Hej, nazywam się Dylan.
- Hej, ja nazywam się Lena.

< Lena ? >

Powitajmy nowego ucznia, Dylana!


Imię: Dylan
Nazwisko: Star
Wiek: 17 lat
Płeć: Chłopak
Data Urodzenia: 30 Lipiec
Pokój: nr 9
Rodzina: Mama - Elisabeth, Tata - Thomas
Historia: Za namalowanie graffiti na murze dostał 2 lata w poprawczaku. Po wyjściu zajął się grą na gitarze i śpiewem oraz pisaniem piosenek.
Dziewczyna: Szuka
Charakter: Miły, Zabawny, Pomocny, Odważny, Zawsze uśmiechnięty.
Hobby: Gra na gitarze, Śpiewanie, Pisanie piosenek, Gra w siatkówkę.
Motto: "Muzyka to naprawdę mocny narkotyk. Może cię zatruć, podnieść na duchu lub sprawić, że rozchorujesz się, nie wiedząc dlaczego."
Dołączył: 26.07.2013
Ilość postów: 0
Ilość upomnień: 0
Steruje: Ardia2

Od Mai: c.d. Max'a

Wywróciłam oczami.
- Niech ci będzie. Ale tym razem uważaj - powiedziałam. Podeszliśmy do okna.
- Panie przodem? - spytał. Uniosłam brew. Stanęłam na parapecie i skoczyłam na gałąź drzewa. Zeskoczyłam niżej i na ziemię. Zerknęłam w górę.
- Zgaś światło! - zawołałam cicho. Zrobił jak mówiłam i zszedł moim śladem.
- To gdzie idziemy? - spytałam.

<Max?>

środa, 24 lipca 2013

Od Shiry: c.d. Max'a

- Nie przeszkadzasz. - powiedziałam.
- To jak idziemy? - zapytał Max.
- Jasne. - uśmiechnęłam się.
Szliśmy korytarzem. Doszliśmy przed drzwi jego pokoju. Max otworzył przede mną drzwi, weszłam, a on za mną. Jego pokój był średniej wielkości. Usiadłam na kanapie.
- Jaki film chcesz obejrzeć ? - zapytał spoglądając na półkę z filmami.
- Nie masz jakiegoś Anime ?
- Niestety nie.
- A masz Zmierzch ?
- Chyba tak, poczekaj, poszukam.

<Max?>



Od Max'a: c.d. Shiry

Czekałem przed drzwiami, nie chciało mi się wracać do pokoju, dziewczyna odwróciła się i czekala
- Może... chcesz do mnie wpaść ?
- Teraz?
- No wiesz obejrzeliśmy by jakiś film cz coś, nie mam nic do roboty chyba że ci przeszkadzam?

<Shira?>



Od Max'a: c.d. Mai

- Nie wiem, nie zastanawiałem się nad tym, po prostu chciałem zobaczyć, co ty robisz.
- Aha, no to widziałeś.
- No tak, chcesz się przejść?
- Teraz? Jak mamy wyjść?
- Możemy przez okno.
- Przed chwilą z niego spadłeś.
- No wiem, ale wtedy się zachwiałem a teraz możemy wyjść ostrożnie.

<Mai?>

Powitajmy nową uczennicę, Camille!


Imię: Camille (dla przyjaciół Cami)
Nazwisko: Charpentier
Wiek: 16 lat
 Płeć: Dziewczyna
Data Urodzenia: 14 luty
Pokój: nr 8
Rodzina:
Ojciec Pascal , matka Fabienne
Historia: Camille urodziła się we Francji. Jej rodzice byli bardzo bogaci i mieszkali w pięknym dworku na obrzeżach Paryża. Cami była dzieckiem radosnym i energicznym, a na jej twarzy zawsze jaśniał uśmiech. Problemy z nią zaczęły się, gdy skończyła 7 lat. Wtedy właśnie tragicznie zmarł starszy brat, a zarazem najlepszy przyjaciel Cami, Jackob. Camille załamała się i zaczęła zamykać się w sobie. Obwiniała się, że to przez nią jej brat zginął. Po jakimś czasie stała się wredna, chamska, małomówna i agresywna. Zaczęła za pomocą przemocy i szantażu wymuszać posłuszeństwo. Rodzice i nauczyciele nie dawali sobie z nią rady. Matka Camille postanowiła wysłać ją do szkoły z internatem. Natknęła się na ogłoszenie szkoły w Roseville w Ameryce Południowej. Fabianne bez zastanowienia kupiła bilet samolotowy dla córki. Cami znienawidziła matkę, bo wysłała ją do szkoły oddzielając zarazem od jej nielicznych przyjaciół i wściekła się na ojca, gdyż ten nie stanął w jej obronie.
Chłopak: Szuka
Charakter: Camille jest wredna..., chamska..., wścibska..., chytra... i złośliwa. Wielu uważa też, że jest straszna, lecz jej to nie obchodzi, a nawet... cieszy. Nigdy nie okazuje uczuć. Zawsze wszystko jest jej obojętne. Nigdy nie wiadomo o czym myśli , dlatego ciężko się z nią rozmawia. Jeżeli coś jej nie pasuje wyraża głośno swoje zdanie, nie zważając na konsekwencje. Jest lekkomyślna. Ona najpierw działa, a dopiero potem zastanowi się nad tym co właśnie zrobiła, lecz nigdy, ale to nigdy nie żałuje swoich decyzji i bierze całą winę na siebie, nawet gdy zawinili też jej przyjaciele. Jest chaotyczna.Cami to dziewczyna ze skłonnościami do dominacji nad innymi. Często wymusza posłuszeństwo za pomocą przemocy i szantażu. Jest bardzo agresywna. Zawsze jest liderką. Na widok tych wszystkich przesłodzonych osób robi się jej niedobrze. Czy potrafi być miła? Tak..potrafi. Ale jak czegoś chce. Tylko dla swych nielicznych przyjaciół jest szczerze miła. Zazwyczaj mówi co myśli, nie ważne jak głupie jest to co powie. Zawsze stara się wyrobić sobie zdanie na dany temat, a nie podlizywać się tym co są bardziej wpływowi. Takimi co się podlizują szczerze i z całego serca gardzi. Po prostu ich nienawidzi. Camille nie ogarnia umysłów tych ludzi. Dziewczyna ceni sobie wolność słowa i wyboru. Jeśli ktoś jej coś rozkaże, lub przeciwnie, zabroni buntuje się całą sobą i za nic w świecie nie odejdzie od swoich przekonań.Uczy się jak każdy- przeciętnie, ale jej zachowanie się nie zmienia. Przeciwnie jest jeszcze gorsza. Jej opinia nie jest zbyt dobra, a nauczyciele często sobie z nią nie radzą. Jak jej coś nie pasuje mówi o tym głośno. Jakikolwiek na nią wpływ mają jej przyjaciele. Nienawidzi wszelakiego rodzaju władz. Nie lubi też kiedy inni dzielą państwo na wyższą i niższą sferę. To bardzo ją drażni.
Hobby: Jazda konna, sporty ekstremalne, piłka nożna, jazda na desce, gra na gitarze basowej, skrzypcach i flecie poprzecznym, malarstwo, słuchanie muzyki.
Motto: 'Słucham muzyki, bo sercu nie ufam.'
Dołączyła: 24.06.2013
Ilość postów: 0
Ilość upomnień: 0
Steruje
:  Lia*

poniedziałek, 22 lipca 2013

Od Shiry: c.d. Max'a


- Niedaleko. - powiedziałam i ruszyłam do pokoju.
- Tak? Jaki ma numer? - zapytał Max i ruszył za mną.
- 7.
- Mój pokój ma numer 4.
Na tych słowach zakończyła się nasza rozmowa. Doszliśmy do mojego pokoju. Max oddał mi mangi. Zrobiłam krok w kierunku drzwi i odwróciłam głowę. Max nadal stał w tym samym miejscu jakby na coś czekał.

< Max? >

Od Mai: c.d. Max'a

- Oby - mruknęłam cicho, zamykając pudełko. Obejrzałam uważnie jeszcze raz zadrapania i odłożyłam maść na półkę.
- Too... - zaczęłam stając przed chłopakiem i opierając dłonie na biodrach.
- Co?
- To co chciałeś zamiar zrobić, kiedy byś tu wszedł? - spytałam unosząc brew.

<Max? Wybacz, że tak późno>

Od Max'a: c.d. Shiry

- Wybacz, nie zwróciłem uwagi że ktoś tu jeszcze będzie o tej porze - zaśmiałam się, dochodziła 22 - Przepraszam pomogę ci - sięgnąłem po książki które wypadły dziewczynie - Manga? Lubisz te klimaty?
- Tak - uśmiechnęła się - Jestem Shira, dopiero co przyjechałam
- Max, miło mi - podałem jej rękę i odwzajemniłem uśmiech - Pomogę ci to zanieść
- Nie musisz, dam sobie rad...
- No to gdzie masz pokój? - przerwałem jej.

<Shira?>

Od Shiry


Przyleciałam do Roseville i podjechałam taxówką do internatu. Wyszłam z taxówki, internat wyglądał na naprawdę duży. Weszłam do środka. Od razu zaczęłam szukać swojego pokoju. Po drodze wszyscy się na mnie dziwnie patrzyli. W końcu znalazłam swój pokój, weszłam do środka. Pokój był duży i mimo to, że nikogo w nim nie było wiedziałam, że będę dzieliła go z inna dziewczyną. Rozpakowałam się i wyszłam z pokoju w poszukiwaniu miejsca w, którym będę mogła znaleźć trochę inspiracji do swoich rysunków i mang. Szukałam i szukałam, aż w końcu znalazłam, to miejsce to biblioteka. Weszłam do jej środka i zobaczyłam wiele książek. Ruszyłam na poszukiwanie półki z mangami. Długo jej szukałam, aż znalazłam. Przeszukałam półkę i znalazłam kilka mang, które mogłyby być świetną inspiracją. Następnie wypożyczyłam je i poszłam do swojego pokoju. W drodze do pokoju wpadł na mnie jakiś chłopak, mangi upadły na podłogę.

< Jakiś chłopak ? >

Powitajmy serdecznie nową uczennicę, Shirę!


Imię: Shira ( czyt. Szira )
Nazwisko: Grip
Wiek: 16 lat
Płeć: Dziewczyna
Data urodzenia: 28.05
Pokój: nr 7 - Alice Hale
Rodzina: Mama - Sara, Tata - Vendel
Historia: Mama zmarła tuż po jej narodzinach. Tata postanowił wtedy, że gdy Shira dorośnie wyśle ją do internatu. Ona sprzeciwiała się temu, ale i tak wyjechała.
Chłopak: Szuka
Charakter: Poważna, wrażliwa, uprzejma, odważna, rozważna.
Hobby: Rysowanie.
Motto: "Artysta to człowiek, który nie mówi ustami lecz duszą."
Dołączyła: 22.07.13 r.
Ilość postów: 0
Ilość upomnień: 0
Steruje:
Ardia2

sobota, 20 lipca 2013

Od Alice: c.d. Sam'a


Szukałam wszędzie mojego zeszytu ale go nie było...Wpadłam na tego Sama.Kiedy zobaczyłam że trzyma w moim ręku mój zeszyt ucieszyłam się.
- Emm...Dziękuje!-Uśmiechnęłam się i wzięłam od niego zeszyt delikatnie.
- Nie ma za co.Niektóre są całkiem niezłe.
- Dziękuje... -Powiedziałam.-Nie wiem jak ci się odwdzięczę.. to jedyna rzecz którą kocham...
- Nie dziękuj.Lubisz śpiewać?-Spytał.
- Tak...bardzo.A ty?-Uśmiech już zniknął z mojej twarzy.
- Też lubie to robić..I grać na gitarze.

<Dokończ Sam>

Powrót

Z kilkudniowym opóźnieniem, ale jednak wróciłam. Od teraz możecie mi znowu wysyłać opowiadania i mam nadzieję, że będzie ich więcej, by blog nie umarł.

Pozdrawiam
 Kaytlin

niedziela, 7 lipca 2013

UWAGA!

Blog zostaje zawieszony z powodu mojego wyjazdu. Spodziewajcie się ponownego otwarcia około 18-19 lipca.

Miłych wakacji!

Jamij

sobota, 6 lipca 2013

Od Atay'i: c.d. Allen'a


O co mu chodziło ze zdaniem "Ale jak nie chcesz to zrozumiem". Kompletnie tego nie rozumiałam. Ale musiałam mu już odpowiedzieć.
- Jasne, chodźmy!
Nie czekałam na odpowiedź od chłopaka. Szliśmy razem przez las. Dzień był bardzo suchy i gorący. Zupełnie jakby w cieniu było z 40 stopni. Było tak gorąco, że aż ściągnęłam swoją bluzę z "Pumy" i wzięłam ją pod pachę. Ciekawiła mnie pogoda, naprawdę. Na niebie ani jednej chmurki, a słońce w centrum nam świeci.
- Allenie? Potrzymasz mi chwilę bluzę? Muszę zawiązać włosy - zwróciłam się do mojego dzisiejszego towarzysza.
- Jasne! - odpowiedział.
Moją gumkę, która była na mojej ręce, wśród licznych bransoletek, nałożyłam na włosy. Przeczesałam jeszcze dłonią włosy i zabrałam bluzę od Allena.
- Dziękuję ci bardzo. - Uśmiechnęłam się w jego kierunku.
- Nie ma za co.
Nareszcie było już widać plażę.
- Allen. Uwierz mi. Jestem świetną pływaczką.
- Wierzę ci - powiedział.
- Jestem także dobra w biegach!
- No i co z tego wynika?
- Ścigamy się! - Klepnęłam go po ramieniu i zachęciłam do biegania. - A więc... kto będzie pierwszy na pomoście wygrywa, dobrze?

< Allen? >

Od Eliot'a: c.d. Leny

Wzruszyłem ramionami.
- Taka balanga była warta poświęcenia.
Mai dziwnie na mnie spojrzała.
- Balanga? Chyba zwykłe zalanie w trupa.
Wyszczerzyłem zęby w uśmiechu.
- To przecież jedno i to samo.
Dziewczyna pokręciła głową z dezaprobatą.
- Hej, a może poszlibyśmy na plażę po obiedzie, wszyscy razem?

<dokończy ktoś? LUDZIE!!!>

piątek, 5 lipca 2013

Od Leny: c.d. Eliot'a


- Właśnie widać - zaśmiałam się patrząc na Eliota
- Coś nie tak? - spojrzał na mnie
- Ależ skąd, przecież nic nie mówiłam, rzeczywiście trochę za mocno zabalowałeś wczoraj
- Lena, dobrze pamiętam?
- Zgadłeś - uśmiechnęłam się - To ty ubrudziłeś mi sukienkę
- A tak coś sobie przypominam ty za to dałaś mi w twarz - wszyscy się na mnie dziwnie spojrzeli
- A no tak żebyś trochę otrzeźwiał, chyba nie masz mi tego za złe?

<Eliot?>

poniedziałek, 1 lipca 2013

Od Sam'a: c.d. Alice

Przejrzałem notes dziewczyny uśmiechając się ponuro. Większość piosenek to czysta amatorszczyzna, ale kilka było nawet dobrych. Chwyciłem gitarę i zacząłem powoli grać akord D-dur. Po chwili zacząłem cicho śpiewać, z każdym słowem coraz bardziej zatracając się w muzyce... Kiedy tekst dobiegł końca przewróciłam kartki i zaśpiewałem kolejną, a potem kolejną. Kiedy przewróciłem ostatnią stronę notesu na niebie było już ciemno. Chyba się zasiedziałem. Powoli wstałem i skierowałem się w kierunku internatu. Szedłem niespieszącym się krokiem, kiedy zobaczyłem tę dziewczynę, o ile dobrze pamiętam Alice. Uśmiechnąłem się tajemniczo i wyciągnąłem notes w jej kierunku.
- Chyba coś zgubiłaś. - powiedziałem uśmiechając się tajemniczo.

<Alice?>

Od Eliot'a

Wstałem, kiedy na dworze słońce stało już wysoko na niebie. Zakląłem cicho i zmrużyłem oczy, czując tępy ból głowy. Świetnie, kolejny mega kac. Zupełnie nie pamiętam, co się wczoraj działo, co robiłem. Powoli wstałem starając się nie wykonywać żadnych gwałtownych ruchów. Po prostu zajebiście. Podszedłem do okna i zasłoniłem rolety, światło drażniło moje oczy. Spojrzałem na zegarek: była pora obiadu. Wziąłem szybki prysznic, naciągnąłem na siebie jakieś ciuchy i skierowałem się do stołówki. Wszyscy już od dawna pałaszowali niezidentyfikowaną breję, o bardzo wymownej nazwie "Dary ogrodu". Podszedłem do okienka i odebrałem tacę, przy okazji prosząc o szklankę soku pomidorowego, złotego środka na kaca. Rozglądając się za wolnym miejscem mój wzrok trafił na stół, wokół którego siedzieli Mai, Shun, Max, Lena, Bianca i kilka osób których jeszcze nie znałem. Kiedy szedłem do ich stolika przypatrywali mi się dziwnie. Zmarszczyłem brwi... widocznie wczoraj musiałem zbytnio zabalować. Położyłem tacę na wolne miejsce nie pytając się ich o zgodę.
- Zajęte. - powiedziała Mai.
- Tak, zajęte przeze mnie. - mruknąłem zrezygnowany.
Czułem się zbyt źle, by wymyślić jakąś ciętą odpowiedź.
Usiadłem pod czujnym okiem ich zdegustowanych spojrzeń. Westchnąłem, po czym wysiliłem się na kpiarski uśmiech i powiedziałem:
- Siema ludzie. Co takie miny macie, sztywne kije? Może mi ktoś powiedzieć co się wczoraj działo? Chyba zbytnio zabalowałem.

<dokończy ktoś?>