- Mam już dość róży na dzisiaj
- Siedź spokojnie
- Mam nadzieję że chociaż pomoże.. - westchnąłem - ała!!
- Oj przepraszam! Siedź cicho.
- No co, jestem delikatny - zaśmiałem się - Dzięki.
- Za co?
- No że mnie wpuściłaś i że mi pomogłaś opatrzyć te ukłucia od róży.
- E tam, to nic takiego, ale następnym razem wybieraj lepiej drzwi.
- Dobra, to był ostatni raz - zaśmiałem się.
<Mai? Przepraszam że tak długo>
piątek, 28 czerwca 2013
poniedziałek, 24 czerwca 2013
Od Allena
Znowu kolejny dzień pracy. Musiałem iść po zakupy.Nie lubiłem chodzić na
zakupy. Po prostu zakupy są nudne. Więc poszedłem do tego sklepu. Nie
wiedziałem co kupić. Mogłem zrobić sobie listę. Kupowałem co przyszło mi
do głowy. Od ciastek, aż do napojów. Kupowanie zajęło mi mniej więcej
trzy godziny. Nie wiedziałem jak dam sobie radę z tymi zakupami, ale nie
jest najgorzej. Poszedłem do parku. Nie chciało mi się iść do domu. I
tak bym się bardzo nudziłem. Więc usiadłem na ławce i sobie myślałem.
Jak będzie wyglądała moje rodzina. Trochę to za wcześnie, ale warto
pomyśleć. Po paru minutach myślenia ktoś usiadł na ławkę. - Hej.. Co ty tutaj robisz.? - Powiedziała Ataya. - Siema. A nic przyszedłem ze sklepu i chciałem trochę odpocząć. - Nie za dużo masz tych zakupów.? - Trochę. Nie wiedziałem co kupić. A co ty tutaj robisz.? - Nudziło mi się więc poszłam na spacer. - Aha. - Powiedziałem. Za równo też mi się nudziło. Gorąco była. I nic i tak nie miałem planów. Chciałem się spytać czy pójdzie nad plażę, ale na pewno by odmówiła. Na pewno ma jakieś plany na ten dzień, ale raz się żyje. - Mam pytanie.... - Jakie.? - Masz plany na ten dzień.? - Nie. Przecież mówiłam ci, że się nudzę.. A co.? - Może pójdziemy dzisiaj na plażę. Jest ładna pogoda. Ale jak nie chcesz to zrozumiem. < Ataya dokończysz? > | ||
środa, 19 czerwca 2013
Od Alice
Weszłam do swojego pokoju... Był pusty. Kiedy spojrzałam na
telefon, zauważyłam, że moja ciocia dzwoniła 11 razy... Nie miałam zamiaru
do niej dzwonić. Teraz mam wszystko gdzieś...Walizkę walnęłam na podłogę w
pokoju, włożyłam słuchawki w uszy i poszłam na spacer...
Nie wiem czemu, byłam zawsze inna... niż wszyscy dookoła mnie...W tamtej szkole byłam nikim dla całej szkoły... Nie obchodziło mnie zdanie innych i nie obchodzi do teraz. Tutaj nie znam nikogo... I pewnie nie znajdę... Jestem kompletnie inna... Ja zawsze miałam swój świat... gdzie bym nie była, słyszałam muzykę... nawet kiedy wiał wiatr... od chwili, kiedy rodzice zginęli, czyli kiedy miałam 10 lat, zaczęłam ćwiczyć taniec, grać na pianinie i gitarze, a także śpiewać. Tylko to się dla mnie liczyło...W Los Angeles, ciocia traktowała mnie jak służącą. Dobrze, że tutaj jestem... Zawsze na lekcjach, zatapiałam się w swoich myślach i w swoim świecie... Jak nie muzyka, to książka... zawsze miałam zajęcie... Ale tutaj... piękne miasto i w ogóle... piękne widoki... jest gdzie patrzeć... małe miasteczko, a nie wielkie Los Angeles... nie wiem, co ludzie widzą w wielkich wieżowcach nie mających końca.Co w tym imponującego? Dla mnie to NIC. Wolę spokojne miejsca. Nie lubię imprez i zamieszania. Jak mówiłam... Odludek... Dziwadło... Ja lubię siebie, a zdanie innych ludzi mam gdzieś. Jeśli ludzie mnie nie akceptują taką jaka jestem, to przecież nie będę się zmieniać dla kogoś.
Z myśli wyrwał mnie mocne zderzenie głową, a potem upadek na chodnik.Wyjęłam słuchawki z uszu i spojrzałam na górę.Był to dość wysoki chłopak. Wyciągnął do mnie rękę i pomógł wstać.
- Przepraszam. - Przerwałam mu.
- To moja wina... jak zwykle jestem w ''swoim świecie''. Przepraszam, naprawdę... -nie wiedziałam co mówić...
- Spokojnie. - Uśmiechnął się leciutko chłopak. - Nic ci nie jest?
- Nie, w porządku. Jestem Alice...
- Sam.
Chwila milczenia. Patrzyliśmy tylko na siebie, bez słowa. Mogłam tak stać w milczeniu... Od razu byłam w swojej wyobraźni i myślałam o tej sytuacji. Zadzwonił telefon i to chyba mnie i Sama wybudziło z myśli. Szybko odebrałam.To ciocia. Nawet nie zauważyłam kto dzwonił. Nie chciałam z nią rozmawiać choć było mi to obojętne...
- Tak, już idę...Tak wyślę to... - Odpowiedziałam jej na pytania.
Jeszcze coś mówiła, ale się rozłączyłam nie mając zamiaru jej słuchać.
-Muszę iść. Miło mi było cię poznać, do zobaczenia. - Uśmiechnęłam się zakłopotana i złapałam torebkę która leżała na ziemi i nie zapinając jej odbiegłam trzymając ją w dłoni nie zakładając na ramię.
Czułam że wypada mi coś ale nie obejrzałam się tylko poszłam szybko nie zwracając uwagi co mi dokładnie wypadło.Kiedy doszłam z mojego pokoju na pocztę, wysłałam cioci jej diamentowy wisiorek który przypadkowo zabrałam.Skąd się wzięło w moich rzeczach? A z resztą, nie ważne... Kiedy weszłam do pokoju i kiedy wyjmowałam z torebki rzeczy, zobaczyłam że nie ma...mojego notesu z piosenkami!To moja jedyna rzecz na której mi najbardziej zależy!Szybko wróciłam na miejsce ''zderzenia'' z Samem...Ale nie było tam tego zeszytu. Przeszukałam całą drogę gdzie szłam do poczty, ale nic nie znalazłam. Zrezygnowana wróciłam do pokoju.W domu też go nie było. Musiał ktoś go wziąć. O nie... Tam były moje najlepsze piosenki...tyle ich było. Jeszcze raz przetrząsnęłam pokój, ale bez skutków.
C.D.N.
Nie wiem czemu, byłam zawsze inna... niż wszyscy dookoła mnie...W tamtej szkole byłam nikim dla całej szkoły... Nie obchodziło mnie zdanie innych i nie obchodzi do teraz. Tutaj nie znam nikogo... I pewnie nie znajdę... Jestem kompletnie inna... Ja zawsze miałam swój świat... gdzie bym nie była, słyszałam muzykę... nawet kiedy wiał wiatr... od chwili, kiedy rodzice zginęli, czyli kiedy miałam 10 lat, zaczęłam ćwiczyć taniec, grać na pianinie i gitarze, a także śpiewać. Tylko to się dla mnie liczyło...W Los Angeles, ciocia traktowała mnie jak służącą. Dobrze, że tutaj jestem... Zawsze na lekcjach, zatapiałam się w swoich myślach i w swoim świecie... Jak nie muzyka, to książka... zawsze miałam zajęcie... Ale tutaj... piękne miasto i w ogóle... piękne widoki... jest gdzie patrzeć... małe miasteczko, a nie wielkie Los Angeles... nie wiem, co ludzie widzą w wielkich wieżowcach nie mających końca.Co w tym imponującego? Dla mnie to NIC. Wolę spokojne miejsca. Nie lubię imprez i zamieszania. Jak mówiłam... Odludek... Dziwadło... Ja lubię siebie, a zdanie innych ludzi mam gdzieś. Jeśli ludzie mnie nie akceptują taką jaka jestem, to przecież nie będę się zmieniać dla kogoś.
Z myśli wyrwał mnie mocne zderzenie głową, a potem upadek na chodnik.Wyjęłam słuchawki z uszu i spojrzałam na górę.Był to dość wysoki chłopak. Wyciągnął do mnie rękę i pomógł wstać.
- Przepraszam. - Przerwałam mu.
- To moja wina... jak zwykle jestem w ''swoim świecie''. Przepraszam, naprawdę... -nie wiedziałam co mówić...
- Spokojnie. - Uśmiechnął się leciutko chłopak. - Nic ci nie jest?
- Nie, w porządku. Jestem Alice...
- Sam.
Chwila milczenia. Patrzyliśmy tylko na siebie, bez słowa. Mogłam tak stać w milczeniu... Od razu byłam w swojej wyobraźni i myślałam o tej sytuacji. Zadzwonił telefon i to chyba mnie i Sama wybudziło z myśli. Szybko odebrałam.To ciocia. Nawet nie zauważyłam kto dzwonił. Nie chciałam z nią rozmawiać choć było mi to obojętne...
- Tak, już idę...Tak wyślę to... - Odpowiedziałam jej na pytania.
Jeszcze coś mówiła, ale się rozłączyłam nie mając zamiaru jej słuchać.
-Muszę iść. Miło mi było cię poznać, do zobaczenia. - Uśmiechnęłam się zakłopotana i złapałam torebkę która leżała na ziemi i nie zapinając jej odbiegłam trzymając ją w dłoni nie zakładając na ramię.
Czułam że wypada mi coś ale nie obejrzałam się tylko poszłam szybko nie zwracając uwagi co mi dokładnie wypadło.Kiedy doszłam z mojego pokoju na pocztę, wysłałam cioci jej diamentowy wisiorek który przypadkowo zabrałam.Skąd się wzięło w moich rzeczach? A z resztą, nie ważne... Kiedy weszłam do pokoju i kiedy wyjmowałam z torebki rzeczy, zobaczyłam że nie ma...mojego notesu z piosenkami!To moja jedyna rzecz na której mi najbardziej zależy!Szybko wróciłam na miejsce ''zderzenia'' z Samem...Ale nie było tam tego zeszytu. Przeszukałam całą drogę gdzie szłam do poczty, ale nic nie znalazłam. Zrezygnowana wróciłam do pokoju.W domu też go nie było. Musiał ktoś go wziąć. O nie... Tam były moje najlepsze piosenki...tyle ich było. Jeszcze raz przetrząsnęłam pokój, ale bez skutków.
C.D.N.
Powitajmy gorąco nową uczennicę Alice!
Imię: Alice
Nazwisko: Hale
Wiek: 16 lat
Płeć: Dziewczyna
Data Urodzenia: 1.02
Pokój: nr 7
Rodzina: Mama Rosse, tata Robert
Historia: Moi rodzice zmarli z moim młodszym bratem. Zostałam sama, jedynie moja ciocia się mną ''zaopiekowała". Wyjechałam z Los Angeles tutaj, bo ciocia stwierdziła po wielkiej kłótni ze mną, że nie ma siły mnie wychowywać i że jak się poprawię przez ten czas, to wróci po mnie...
Chłopak/Dziewczyna: Brak
Charakter: Tajemnicza, ostrożna, buntownicza, cicha, śmiała, spokojna, miła, trochę bojaźliwa.
Hobby: Granie na pianinie, gitarze, śpiewanie, książki,pisanie piosenek...
Motto: Mając odpowiednie wsparcie, żadna porażka nie jest w stanie ściągnąć Cię na samo dno...
Dołączył/a: 19.06.2013
Ilość postów: 0
Ilość upomnień: 0
Steruje: Kicia♥
Nazwisko: Hale
Wiek: 16 lat
Płeć: Dziewczyna
Data Urodzenia: 1.02
Pokój: nr 7
Rodzina: Mama Rosse, tata Robert
Historia: Moi rodzice zmarli z moim młodszym bratem. Zostałam sama, jedynie moja ciocia się mną ''zaopiekowała". Wyjechałam z Los Angeles tutaj, bo ciocia stwierdziła po wielkiej kłótni ze mną, że nie ma siły mnie wychowywać i że jak się poprawię przez ten czas, to wróci po mnie...
Chłopak/Dziewczyna: Brak
Charakter: Tajemnicza, ostrożna, buntownicza, cicha, śmiała, spokojna, miła, trochę bojaźliwa.
Hobby: Granie na pianinie, gitarze, śpiewanie, książki,pisanie piosenek...
Motto: Mając odpowiednie wsparcie, żadna porażka nie jest w stanie ściągnąć Cię na samo dno...
Dołączył/a: 19.06.2013
Ilość postów: 0
Ilość upomnień: 0
Steruje: Kicia♥
wtorek, 18 czerwca 2013
Od Mai: c.d. Max'a
Pokręciłam głową.
- Usiądź - powiedziałam wskazując swoje łóżko. Zniknęłam na chwilę w łazience i wróciłam z pudełkiem kremu. Usiadłam obok niego i odkręciłam je.
- Co to jest?
- Maść. Odkazi ranki i sprawi, że szybciej się zagoi bez blizn - powiedziałam i zaczęłam mu lekko smarować zadrapania. Słodki zapach rozszedł się po pokoju.
- Dzięki... z czego to?
- Z róży - powiedziałam marszcząc lekko nos.
<Max?>
- Usiądź - powiedziałam wskazując swoje łóżko. Zniknęłam na chwilę w łazience i wróciłam z pudełkiem kremu. Usiadłam obok niego i odkręciłam je.
- Co to jest?
- Maść. Odkazi ranki i sprawi, że szybciej się zagoi bez blizn - powiedziałam i zaczęłam mu lekko smarować zadrapania. Słodki zapach rozszedł się po pokoju.
- Dzięki... z czego to?
- Z róży - powiedziałam marszcząc lekko nos.
<Max?>
poniedziałek, 17 czerwca 2013
Od Max'a: c.d. Mai
- No więc chciałem się dowiedzie,ć czemu ty też nie poszłaś na imprezę?
- I tylko po to skakałeś po parapetach?!
- ... no, no bo do pokoju dobijali się ci z imprezy no, a ja nic. W końcu przyszedł Tom, bo miał klucz, więc wyszedłem za okno na parapet, żeby się schować. A gdy sobie poszli, zobaczyłem twoje okno, wydawało mi się to niezbyt daleko, a jakbym miał wyjść przez korytarz, to na pewno by mnie ściągnęli. No więc stałem tak, trzymając się jedną ręką, a drugą pisząc, zdobywając twój numer no i wtedy ty musiałaś tak szarpnąć oknem no i ... spadłem... teraz już rozumiesz?
- Taaak... a coś ode mnie chciałeś?
- W sumie nie tylko nudziło mi się więc wyruszyłem w twoją stronę - uśmiechnąłem się z bólem czując podrapaną twarz.
<Mai?>
- I tylko po to skakałeś po parapetach?!
- ... no, no bo do pokoju dobijali się ci z imprezy no, a ja nic. W końcu przyszedł Tom, bo miał klucz, więc wyszedłem za okno na parapet, żeby się schować. A gdy sobie poszli, zobaczyłem twoje okno, wydawało mi się to niezbyt daleko, a jakbym miał wyjść przez korytarz, to na pewno by mnie ściągnęli. No więc stałem tak, trzymając się jedną ręką, a drugą pisząc, zdobywając twój numer no i wtedy ty musiałaś tak szarpnąć oknem no i ... spadłem... teraz już rozumiesz?
- Taaak... a coś ode mnie chciałeś?
- W sumie nie tylko nudziło mi się więc wyruszyłem w twoją stronę - uśmiechnąłem się z bólem czując podrapaną twarz.
<Mai?>
niedziela, 16 czerwca 2013
Od Mai: c.d. Max'a
Syknęłam i wyjrzałam przez okno. Mamrotał coś pod nosem,
zaplątany w róże. Chwyciłam kluczyk i wyskoczyłam przez okno. Chwyciłam się
gałęzi i zeskoczyłam lekko na ziemię. Podeszłam do chłopaka.
- Co cię napadło?! – syknęłam delikatnie wyplątując go z
kolczastego krzewu.
- Wymiguję się... od imprezy – syknął wiercąc się.
- Aha. Poza tym, to był zimorodek nie koliber.
- Co?
- Rysunek. To był zimorodek – powiedziałam nie patrząc na
niego. Wystraszył mnie. Zmarszczyłam czoło. – W ogóle skąd masz mój numer?
- Tom dał mi numer Leny, a ona dała mi twój. Musiałem zwiać
tym wariatom – odparł wyskakując z krzaków. Przewróciłam oczami i zaczęłam wyjmować
mu kolce i płatki róż z włosów.
- Cóż, skakanie z okien zostaw tym, którzy to potrafią –
mruknęłam. Zaśmiał się.
- W ogóle, dzięki.
- Ta. Cały jesteś?
- Trochę obolały, ale chyba wszystko w porządku.
- Okej, w takim razie chodź. – powiedziałam i zaczęłam się
wspinać na drzewo. Obejrzałam się. Max stał i patrzył się na mnie zdziwiony.
Wywróciłam w duchu oczami.
- Chcesz wracać przez hol wiedząc, co tam się dzieje? –
spytałam unosząc brew. Zrozumiał i zaczął się wspinać na mną. Na odpowiedniej
wysokości, stanęłam z wyciągniętymi ramionami na gałęzi i skoczyłam z
wyciągniętymi rękami. Zrobiłam przewrót, by złagodzić siłę upadku i wróciłam do
okna. Max stał niepewnie na gałęzi. Uklękłam na parapecie i wyciągnęłam rękę.
- Chodź. – złapał mnie i po chwili wskoczył na parapet. Odsunęłam
się, by wszedł do środka. Potem przymknęłam okno.
- Więc...?
<Max?>
Od Max'a: c.d. Mai
Impreza... nie dzisiaj nie, lubiłem
imprezy, ale dzisiaj nie chciałem iść, ale jak to w akademikach, nie dają
spokoju jak nie idziesz, już słyszałem jakieś kroki zbliżające się do
pokoju, zgasiłem światło i czekałem w ciszy aż sobie pójdą. Pukali i
pukali...
Wysłał, napisałem do niej:
"Możesz mi wysłać numer Mai?"
"Kto pisze?"
"Kolega Tom`a, proszę, to pilne.."
"No dobra..."
No i napisałem do Mai:
"Tu Max, ten od kolibra, możesz otworzyć okno?"
"Co??"
"Spójrz za siebie"
Ściszyła muzykę i wstała odwróciła się i wydała z siebie dziwny krzyk. Dobrze że byłem po drugiej stronie to trochę zagłuszyło dźwięk. Podbiegła i z szarpnięciem otworzyła drzwi, poczułem jak moje ręce oderwały się od muru i wtedy poczułem ból. Spadłem na ziemie prosto w ciernie czy róże, coś kolcami.
<Mai? XD>
- Czekajcie mam klucz! - o kurw*, mój współlokator, szybko otworzyłem
okno. Nie było balustrady, tylko parapet. Wyszedłem i stanąłem na nim. Drzwi się otworzyły:
- Max?! Jesteś tu?! - cisza, - Nie ma go, pewnie już jest na imprezie, idziemy - hu, udało się. Teraz tylko wrócić do pokoju, kątem oka zauważyłem w oknie Mai światło i słychać było głośną muzykę. Pewnie też nie miała ochoty na imprezkę. Jej okno nie było tak daleko, tylko ziemia była daleko, z jakieś dziesięć metrów, ale pewnie jak bym wyszedł, to by mnie ściągnęli na imprezę. No dobra, idę. zrobiłem duży krok i byłem już na parapecie Mai. Zacząłem pukać w okno, ale muzyka zagłuszała pukanie, wyjąłem telefon i napisałem do Tom`a:
- Max?! Jesteś tu?! - cisza, - Nie ma go, pewnie już jest na imprezie, idziemy - hu, udało się. Teraz tylko wrócić do pokoju, kątem oka zauważyłem w oknie Mai światło i słychać było głośną muzykę. Pewnie też nie miała ochoty na imprezkę. Jej okno nie było tak daleko, tylko ziemia była daleko, z jakieś dziesięć metrów, ale pewnie jak bym wyszedł, to by mnie ściągnęli na imprezę. No dobra, idę. zrobiłem duży krok i byłem już na parapecie Mai. Zacząłem pukać w okno, ale muzyka zagłuszała pukanie, wyjąłem telefon i napisałem do Tom`a:
"Masz numer Mai?"
"Kogo?"
"Nie ważne a masz numer jakieś dziewczyny?"
"No mam, Leny a co?"
"Nic, potrzebuje, wyślij"
"Kogo?"
"Nie ważne a masz numer jakieś dziewczyny?"
"No mam, Leny a co?"
"Nic, potrzebuje, wyślij"
Wysłał, napisałem do niej:
"Możesz mi wysłać numer Mai?"
"Kto pisze?"
"Kolega Tom`a, proszę, to pilne.."
"No dobra..."
No i napisałem do Mai:
"Tu Max, ten od kolibra, możesz otworzyć okno?"
"Co??"
"Spójrz za siebie"
Ściszyła muzykę i wstała odwróciła się i wydała z siebie dziwny krzyk. Dobrze że byłem po drugiej stronie to trochę zagłuszyło dźwięk. Podbiegła i z szarpnięciem otworzyła drzwi, poczułem jak moje ręce oderwały się od muru i wtedy poczułem ból. Spadłem na ziemie prosto w ciernie czy róże, coś kolcami.
<Mai? XD>
Od Mai: c.d. Allena
Nie zwracałam na niego uwagi. Znów zagłębiłam się w poduszkę
i zaczęłam czytać. Niestety, byłam świadoma każdej irytującej sekundy, podczas
której ten koleś się na mnie gapił. W końcu nie wytrzymałam. Poderwałam się
gwałtownie i podeszłam do niego. Podskoczył zaskoczony nagłym ruchem.
- Słuchaj, to, że wy sobie urządzacie jakieś tam głupie
zabawy, nie znaczy, że wszyscy muszą tam być. Ja nie mam ochoty na takie
wygłupy, więc zostaw mnie w spokoju – wycedziłam i wręcz wypchałam go z pokoju.
Drzwi zamknęłam na kluczyk. Chłopak jeszcze kilka minut pukał do drzwi, ale pogłośniłam
muzykę i czekałam aż sobie pójdzie. W końcu odszedł. Położyłam się wzdychając.
Nagle zadzwonił mój telefon. Sms.
„Ratuj.” Pisał Shun. Więc jego też zaciągnęli.
„Zerwij się. Ja już mam dość.” Odpisałam i wyłączyłam
telefon. Nie miałam zamiaru tam iść.
<Allen? Shun? Ktoś
jeszcze, dokończycie?>
sobota, 15 czerwca 2013
Od Allena: c.d. Mai
Jak się dowiedziałem, że jest impreza,
chciałem wszystkich zawołać. Do każdego pukałem w drzwi i mówiłem: ,,Hej, chodźcie, jest impreza.'' Większość poszła na imprezę, a niektórzy
spali i w ogóle nie chcieli iść. Wszystkich, którzy nie chcieli,
przekonywałem. I nareszcie zostały tylko jedne drzwi. Pukałem i pukałem.
Wreszcie ktoś się odezwał i mnie wpuścił.
- Chodź, jest impreza! - powiedziałem.
- Nie chcę iść. - odparła. Wyglądała jakby była smutna. Nie wiedziałem, co jej jest. Leżała na łóżku i słuchała głośnej muzyki. Nie mogłem na nią patrzeć. Jak jest impreza, to wszyscy się bawią. Stałem koło drzwi i patrzyłem.
- Dlaczego nie chcesz iść się bawić ze wszystkimi?
- Bo po prostu nie chcę! Nie rozumiesz tego?
- Nie. Jak jest impreza to wszyscy idą się bawić.
- Ale ja nie. Nie mam ochoty.
- No chodź. Będzie fajna zabawa. - powiedziałem i nic. Dalej słuchała i leżała. Ja nie odpuszczę. Też dalej stałem. I patrzałem na nią jak smutki zagrywa głośną muzyką.
- Co ci jest? Może chora jesteś?
- Nie, czuję się dobrze. Tylko mnie zostaw.
- Nie... Chodź na imprezę. Nigdy takiej dużej imprezy nie będzie... Dobra będzie, ale chodź..- Jak to powiedziałem położyła głowę i leżała. Na pewno przyjdzie. Mam taką nadzieje.
< Mai dokończysz?? >
- Nie chcę iść. - odparła. Wyglądała jakby była smutna. Nie wiedziałem, co jej jest. Leżała na łóżku i słuchała głośnej muzyki. Nie mogłem na nią patrzeć. Jak jest impreza, to wszyscy się bawią. Stałem koło drzwi i patrzyłem.
- Dlaczego nie chcesz iść się bawić ze wszystkimi?
- Bo po prostu nie chcę! Nie rozumiesz tego?
- Nie. Jak jest impreza to wszyscy idą się bawić.
- Ale ja nie. Nie mam ochoty.
- No chodź. Będzie fajna zabawa. - powiedziałem i nic. Dalej słuchała i leżała. Ja nie odpuszczę. Też dalej stałem. I patrzałem na nią jak smutki zagrywa głośną muzyką.
- Co ci jest? Może chora jesteś?
- Nie, czuję się dobrze. Tylko mnie zostaw.
- Nie... Chodź na imprezę. Nigdy takiej dużej imprezy nie będzie... Dobra będzie, ale chodź..- Jak to powiedziałem położyła głowę i leżała. Na pewno przyjdzie. Mam taką nadzieje.
< Mai dokończysz?? >
piątek, 14 czerwca 2013
Od Mai: c.d. Max'a
Zamilkłam. Nie wiedziałam, co mnie do tego podkusiło.
- Jasne – odparł po chwili. Za dużo mówię. Więc zamilkłam.
Wstaliśmy i zaczęliśmy powoli iść w kierunku plaży.
<Max?>
Od Mai: c.d. Leny
Popatrzyłam na Shun’a z uniesioną brwią. Odpowiedział mi tym
samym. Przez chwilę patrzyliśmy po prostu na dziewczyny.
W końcu znudziło mi się to. Pokręciłam głową i zamknęłam
drzwi na kluczyk. Położyłam się z książką na łóżku i włączyłam muzykę na
laptopie. Nagle rozległo się pukanie do drzwi.
- Hej, chodźcie, impreza!!!
Zignorowałam to, pogłaśniając tylko muzykę. Nie miałam
nastroju na takie głupoty.
<Ktoś
dokończy?>
środa, 12 czerwca 2013
Od Leny: c.d. Starunny
- Jakie nudy!!! - narzekałam tak Starunnie chyba już od godziny
- Już to słyszałam.. - mruknęła - chyba z jakieś dwieście razy!!!
- Sory ale ja tak nie mogę bezczynnie leżeć, wiem! Obudźmy akademik!!!
- Ciekawe jak?!
- Masz przecież ten głośnik nie? Podłączmy go do telefonu i chodźmy
- Dobra! - wzięłyśmy telefon włączyłyśmy jakiś metal na cały głos i zaczęłyśmy biegać po pokojach jak idiotki
- Chodźcie!!! Wszyscy!!! Imprezka na dziedzińcu!!! - Miny Mai, Max`a , Shuna, Sama i reszty były bezcenne ale wszyscy z chęcią wyszli z pokoi.
<Dokończcie reszta!!>
- Już to słyszałam.. - mruknęła - chyba z jakieś dwieście razy!!!
- Sory ale ja tak nie mogę bezczynnie leżeć, wiem! Obudźmy akademik!!!
- Ciekawe jak?!
- Masz przecież ten głośnik nie? Podłączmy go do telefonu i chodźmy
- Dobra! - wzięłyśmy telefon włączyłyśmy jakiś metal na cały głos i zaczęłyśmy biegać po pokojach jak idiotki
- Chodźcie!!! Wszyscy!!! Imprezka na dziedzińcu!!! - Miny Mai, Max`a , Shuna, Sama i reszty były bezcenne ale wszyscy z chęcią wyszli z pokoi.
<Dokończcie reszta!!>
Od Max'a: c.d. Mai
- Dziękuje - odparłem. - Masz talent.
- Jaki tam talent to tylko kartka i ołówek, dla ciebie może tak ,a dla mnie nie, możne dasz się namówić na spacer?
<Mai?>
- Jaki tam talent to tylko kartka i ołówek, dla ciebie może tak ,a dla mnie nie, możne dasz się namówić na spacer?
<Mai?>
wtorek, 11 czerwca 2013
Od Atayi
Podróż nie była taka straszna jak się
wydawało. O dziwo wszystko przeszło łagodnie i bez żadnych dalszych
komplikacji. Nie wiedziałam gdzie dokładniej leży Roseville. Spojrzałam w
mapę, na której zaznaczyłam ową miejscowość. Nie wiedziałam, że jest to
taka mała miejscowość. Spojrzałam na kontynent, na którym się znajduje.
Leży w Ameryce Południowej. Pierwsze co mi przyszło do głowy to, to, że
zobaczę Brazylię i Rio de Janeiro, bądź inne ciekawe miasto.
*** Nareszcie statek dopłynął. Wysiadłam obok naprawdę pięknej plaży, która miała coś w sobie. Była urocza. Jedyny fakt, który mnie zdziwił; to, że jest tu niewiarygodnie ciepło. Pobiegłam w stronę najbliższego autobusu, który powinien mnie zabrać do Internatu. Czekałam i czekałam. Nareszcie się zjawił i musiałam wsiąść do pojazdu pełnego przepoconych ludzi. To takie odrażające... Ale cóż miałam zrobić? Pojechałam więc do mojego internatu. Po drodze miałam wiele wątpliwości co do niego. Bałam się, że nie przyjmą mnie aż tak szczęśliwie. C.D.N |
poniedziałek, 10 czerwca 2013
Od Atayi
Od zawsze moim marzeniem było dostać się
do dobrego internatu, gdzie będę mieszkała z różnymi ludźmi. Jest także
możliwość, że się otworzę na nowe znajomości. W prawdzie chodziłam na
różne terapie, pomagające nieśmiałym ludziom. Ale czy to okazało się
skuteczne? Moim zdaniem, to nie, ale rodzice mieli inne zdanie.
Czas było wyjechać. Rodzice żegnali mnie ze łzami w oczach, a ja byłam szczęśliwa, że nareszcie się usamodzielnię. Pobiegłam szybko na peron. Stanęłam, a tam pociąg już odjechał. Byłam załamana. Usiadłam na mojej różowej walizce i niecierpliwie czekałam na kolejny przyjazd. Ludzie patrzeli na mnie, jakbym była bezdomna. Podchodzili do mnie jacyś pijani ludzie i zaczepiali moje długie włosy. W końcu uciekłam i udałam się w stronę przystani. Postanowiłam wyruszyć promem. Przy porcie wyciągnęłam potrzebne pieniądze z bankomatu. Zakupiłam bilet i zostało mi znów czekanie. Miałam jakieś kilka godzin na przyjazd. Postanowiłam zrobić szybkie zakupy. Kupiłam strój kąpielowy, parę japonek, okulary przeciwsłoneczne oraz jakiś prowiant na podróż za granicę. Po zakończonych zakupach szybko pobiegłam w stronę portu. Statek już na mnie czekał. Wsiadłam i wyruszyłam do miejscowości o nazwie Roseville.
C.D.N
Czas było wyjechać. Rodzice żegnali mnie ze łzami w oczach, a ja byłam szczęśliwa, że nareszcie się usamodzielnię. Pobiegłam szybko na peron. Stanęłam, a tam pociąg już odjechał. Byłam załamana. Usiadłam na mojej różowej walizce i niecierpliwie czekałam na kolejny przyjazd. Ludzie patrzeli na mnie, jakbym była bezdomna. Podchodzili do mnie jacyś pijani ludzie i zaczepiali moje długie włosy. W końcu uciekłam i udałam się w stronę przystani. Postanowiłam wyruszyć promem. Przy porcie wyciągnęłam potrzebne pieniądze z bankomatu. Zakupiłam bilet i zostało mi znów czekanie. Miałam jakieś kilka godzin na przyjazd. Postanowiłam zrobić szybkie zakupy. Kupiłam strój kąpielowy, parę japonek, okulary przeciwsłoneczne oraz jakiś prowiant na podróż za granicę. Po zakończonych zakupach szybko pobiegłam w stronę portu. Statek już na mnie czekał. Wsiadłam i wyruszyłam do miejscowości o nazwie Roseville.
C.D.N
Poitajmy nową uczennicę - Ataya'ę!
Imię: Ataya (w skrócie Taya)
Nazwisko: Kitou
Wiek: 15 lat
Płeć: Dziewczyna
Data urodzenia: 6 wrzesień
Pokój: nr. 6 - Taylor Swift
Rodzina: Matka - Graice, Ojciec - Grell, Brat - William
Historia: Taya urodziła się w północnej Japonii. Jej matka była z zawodu medykiem, zaś ojciec był detektywem. Jej starszy brat, William zawsze nie lubił ją z powodu wielkiej pieszczoty rodziców, stosowanej w jej kierunku. Gdy miał okazję wyprowadził się jak najszybciej. Rodzice zajęci wieczną pracą zapisali ją do Internatu w Roseville, co oznaczało wyjazd z rodzinnego miasta i pożegnanie wszystkich przyjaciół.
Chłopak: Szuka
Charakter: Miła, uczynna, skromna, nieśmiała, przyjacielska, ambitna, kreatywna, dobroduszna, czasami arogancka, naiwna,
Hobby: Taya uwielbia malować (szczególnie zwierzęta). Wykazuje się wielkimi umiejętnościami muzycznymi i dziennikarskimi. Większość czasu przebywa jednak na robieniu zdjęć oraz siedzeniu samemu na trawniku, czytając książkę. Uwielbia uprawiać sporty na świeżym powietrzu, a szczególnie siatkówkę.
Motto: "Nieważne jak daleko zajdziesz, ważne, że próbujesz". "Wygląd to nie wszystko, ważne jest, aby mieć dobre serce"
Dołączyła: 10.06.2013
Ilość postów: 0
Ilość upomnień: 0
Steruje: pimik
Nazwisko: Kitou
Wiek: 15 lat
Płeć: Dziewczyna
Data urodzenia: 6 wrzesień
Pokój: nr. 6 - Taylor Swift
Rodzina: Matka - Graice, Ojciec - Grell, Brat - William
Historia: Taya urodziła się w północnej Japonii. Jej matka była z zawodu medykiem, zaś ojciec był detektywem. Jej starszy brat, William zawsze nie lubił ją z powodu wielkiej pieszczoty rodziców, stosowanej w jej kierunku. Gdy miał okazję wyprowadził się jak najszybciej. Rodzice zajęci wieczną pracą zapisali ją do Internatu w Roseville, co oznaczało wyjazd z rodzinnego miasta i pożegnanie wszystkich przyjaciół.
Chłopak: Szuka
Charakter: Miła, uczynna, skromna, nieśmiała, przyjacielska, ambitna, kreatywna, dobroduszna, czasami arogancka, naiwna,
Hobby: Taya uwielbia malować (szczególnie zwierzęta). Wykazuje się wielkimi umiejętnościami muzycznymi i dziennikarskimi. Większość czasu przebywa jednak na robieniu zdjęć oraz siedzeniu samemu na trawniku, czytając książkę. Uwielbia uprawiać sporty na świeżym powietrzu, a szczególnie siatkówkę.
Motto: "Nieważne jak daleko zajdziesz, ważne, że próbujesz". "Wygląd to nie wszystko, ważne jest, aby mieć dobre serce"
Dołączyła: 10.06.2013
Ilość postów: 0
Ilość upomnień: 0
Steruje: pimik
Od Allena: "Historia życia"
Moje życie było dosyć dziwne. Jak byłem
mały, moi rodzicie zginęli w pożarze domu. Zaczęło się od tego, że
matka poprosiła, żebym poszedł do sklepu... Więc poszedłem, jak mama
kazała. U nas sklep był dosyć daleko. Jak przyszedłem do domu, nie mogłem
uwierzyć. Cały nasz dom płonął. Płakałem... Nie miałem nikogo. Kuzynka, ciocia i wujek też zginęli w pożarze. Zostałem sam. Nie
miałem siostry ani brata. Zadzwoniłem wtedy na policję i straż pożarną.
Cały czas patrzałem jak biorą moich rodziców do karetki. Nie wiedziałem
kto to zrobił i dlaczego, ale sobie przysięgałem sobie, że się dowiem. I
będzie tak się czuł jak ja patrząc na spalonych rodziców. Parę dni
później policja wzięła mnie i dała do innych rodziców. Nie lubiłem ich.
Byli dla mnie wredni, wymagający i wszystkiego oczekiwali ode mnie.
Minęły lata i ja wciąż w tej samej rodzinie... Na piętnaste urodziny
chciałam mieć jakieś zwierzątko. Bardzo interesowały mnie węże i pająki,
ale jak zawsze nie chcieli. Bo zawsze mówią, że ja jestem głupi, że
lubię węże i pająki. W nowej szkole nie miałem przyjaciół. Nikt mnie nie
rozumie. I w jakiej ja jestem sytuacji... Nauczyciele byli mili, ale
wymagali od de mnie wszystkiego tak samo jak moi rodzice. Jak miałem już szesnastkę, wyprowadziłem się i zamieszkałem w bloku. Nie podobało mi
się w bloku, ale jak na jedną osobę to wystarczy. Mieszkałem tam jakiś czas. Wreszcie kupiłem sobie węże i pająka. Bardzo ich kochałem. Wreszcie
zdecydowałem się i poszedłem do internatu... Chciałem kogoś poznać. I po
prostu podoba mi się ten internat....
C.D.N.
|
Powitajmy gorąco nowego ucznia, Allena!
Imię: Allen
Nazwisko: Wolker
Wiek: 16 lat
Płeć: Chłopak
Data Urodzenia: 1 styczeń
Pokój: nr 5 - Sam Murry
Rodzina: Jego rodzina umarła kiedy on miał 3 lat. Z nie wyjaśnionych przyczyn przeżył. I dalej nie wiadomo, kto zabił jego rodziców, ale ma zamiar odnaleźć zabójcę.
Historia: Długiej historii to nie miał. Napisze wam później...
Dziewczyna: Szuka
Charakter: Miły (czasami), tajemniczy, odważny, przyjacielski, niecierpliwy, zwariowany, nieśmiały.
Hobby: Granie na gitarze, słuchanie muzyki, granie na komputerze, oglądanie anime, siatkówka, koszykówka, rysowanie, malowanie, wszelkie sztuki walki, jazda konna, pływanie,
Motto: Życie jest piękne, ale na chwilę.
Dołączył: 10.06.2013
Ilość postów:
Ilość upomnień:
Steruje: PatrycjaPaulina
Nazwisko: Wolker
Wiek: 16 lat
Płeć: Chłopak
Data Urodzenia: 1 styczeń
Pokój: nr 5 - Sam Murry
Rodzina: Jego rodzina umarła kiedy on miał 3 lat. Z nie wyjaśnionych przyczyn przeżył. I dalej nie wiadomo, kto zabił jego rodziców, ale ma zamiar odnaleźć zabójcę.
Historia: Długiej historii to nie miał. Napisze wam później...
Dziewczyna: Szuka
Charakter: Miły (czasami), tajemniczy, odważny, przyjacielski, niecierpliwy, zwariowany, nieśmiały.
Hobby: Granie na gitarze, słuchanie muzyki, granie na komputerze, oglądanie anime, siatkówka, koszykówka, rysowanie, malowanie, wszelkie sztuki walki, jazda konna, pływanie,
Motto: Życie jest piękne, ale na chwilę.
Dołączył: 10.06.2013
Ilość postów:
Ilość upomnień:
Steruje: PatrycjaPaulina
czwartek, 6 czerwca 2013
Od Starunny: c.d. Sam'a
- Ja też. Przyszłam po książkę - odpowiedziałam wstając.
- Ok - odpowiedział chłopak po czym wziął gitarę.
- Hej...! - krzyknęłam.
- Mhym?
- Fajnie grałeś. Jesteś naprawdę dobrym muzykiem - powiedziałam podnosząc książkę - Sam się uczyłeś grać?
<Sam?>
- Ok - odpowiedział chłopak po czym wziął gitarę.
- Hej...! - krzyknęłam.
- Mhym?
- Fajnie grałeś. Jesteś naprawdę dobrym muzykiem - powiedziałam podnosząc książkę - Sam się uczyłeś grać?
<Sam?>
Powutajmy ciepło nową uczennicę Taylor!
Imię: Taylor
Nazwisko: Swift
Wiek: 16 lat
Płeć: Dziewczyna
Data Urodzenia: 13 grudnia
Pokój: nr 6.
Rodzina: Mama Andrea, Tata Scott, Młodszy brat Austin
Historia: Taylor urodziła się w Reading, zaś dorastała w gminie Wyomissing, w stanie Pensylwania.
Chłopak: Brak
Charakter: Miła, tajemnicza, odważna, przyjacielska, śmiała, cierpliwa, czuła, delikatna, zwariowana.
Hobby: Śpiewanie,granie na gitarze i fortepianie.
Motto: Dobrze jest mieć kogoś, komu można powiedzieć wszystko, z kim można robić rzeczy niemożliwe...
Dołączyła: 6.06.2013
Ilość postów: 0
Ilość upomnień: 0
Steruje: Stella29
środa, 5 czerwca 2013
Od Sam'a: c.d. Starunny
Wzruszyłem ramionami.
- Szczerze tak. Ale jeśli chcesz, to możesz zostać. I tak zaraz wracam do internatu. Dziewczyna spojrzała na mnie, a na jej twarzy widać było konsternację. W końcu niepewnie usiadła obok. - Twoi znajomi już poszli? - zapytałem. Wcześniej chyba widziałem ją z innymi. Dziewczyna skinęła głową, a ja westchnąłem. - Dobra. W takim razie ja też już się zbieram. A ty? <Starunna?> |
|
Subskrybuj:
Posty (Atom)