środa, 19 czerwca 2013

Od Alice

Weszłam do swojego pokoju... Był pusty. Kiedy spojrzałam na telefon, zauważyłam, że moja ciocia dzwoniła 11 razy... Nie miałam zamiaru do niej dzwonić. Teraz mam wszystko gdzieś...Walizkę walnęłam na podłogę w pokoju, włożyłam słuchawki w uszy i poszłam na spacer...
Nie wiem czemu, byłam zawsze inna... niż wszyscy dookoła mnie...W tamtej szkole byłam nikim dla całej szkoły... Nie obchodziło mnie zdanie innych i nie obchodzi do teraz. Tutaj nie znam nikogo... I pewnie nie znajdę... Jestem kompletnie inna... Ja zawsze miałam swój świat... gdzie bym nie była, słyszałam muzykę... nawet kiedy wiał wiatr... od chwili, kiedy rodzice zginęli, czyli kiedy miałam 10 lat, zaczęłam ćwiczyć taniec, grać na pianinie i gitarze, a także śpiewać. Tylko to się dla mnie liczyło...W Los Angeles, ciocia traktowała mnie jak służącą. Dobrze, że tutaj jestem... Zawsze na lekcjach, zatapiałam się w swoich myślach i w swoim świecie... Jak nie muzyka, to książka... zawsze miałam zajęcie... Ale tutaj... piękne miasto i w ogóle... piękne widoki... jest gdzie patrzeć... małe miasteczko, a nie wielkie Los Angeles... nie wiem, co ludzie widzą w wielkich wieżowcach nie mających końca.Co w tym imponującego? Dla mnie to NIC. Wolę spokojne miejsca. Nie lubię imprez i zamieszania. Jak mówiłam... Odludek... Dziwadło... Ja lubię siebie, a zdanie innych ludzi mam gdzieś. Jeśli ludzie mnie nie akceptują taką jaka jestem, to przecież nie będę się zmieniać dla kogoś.
Z myśli wyrwał mnie mocne zderzenie głową, a potem upadek na chodnik.Wyjęłam słuchawki z uszu i spojrzałam na górę.Był to dość wysoki chłopak. Wyciągnął do mnie rękę i pomógł wstać.
- Przepraszam. - Przerwałam mu.
- To moja wina... jak zwykle jestem w ''swoim świecie''. Przepraszam, naprawdę... -nie wiedziałam co mówić...
- Spokojnie. - Uśmiechnął się leciutko chłopak. - Nic ci nie jest?
- Nie, w porządku. Jestem Alice...
- Sam.
Chwila milczenia. Patrzyliśmy tylko na siebie, bez słowa. Mogłam tak stać w milczeniu... Od razu byłam w swojej wyobraźni i myślałam o tej sytuacji. Zadzwonił telefon i to chyba mnie i Sama wybudziło z myśli. Szybko odebrałam.To ciocia. Nawet nie zauważyłam kto dzwonił. Nie chciałam z nią rozmawiać choć było mi to obojętne...
- Tak, już idę...Tak wyślę to... - Odpowiedziałam jej na pytania.
Jeszcze coś mówiła, ale się rozłączyłam nie mając zamiaru jej słuchać.
-Muszę iść. Miło mi było cię poznać, do zobaczenia. - Uśmiechnęłam się zakłopotana i złapałam torebkę która leżała na ziemi i nie zapinając jej odbiegłam trzymając ją w dłoni nie zakładając na ramię.
Czułam że wypada mi coś ale nie obejrzałam się tylko poszłam szybko nie zwracając uwagi co mi dokładnie wypadło.Kiedy doszłam z mojego pokoju na pocztę, wysłałam cioci jej diamentowy wisiorek który przypadkowo zabrałam.Skąd się wzięło w moich rzeczach? A z resztą, nie ważne... Kiedy weszłam do pokoju i kiedy wyjmowałam z torebki rzeczy, zobaczyłam że nie ma...mojego notesu z piosenkami!To moja jedyna rzecz na której mi najbardziej zależy!Szybko wróciłam na miejsce ''zderzenia'' z Samem...Ale nie było tam tego zeszytu. Przeszukałam całą drogę gdzie szłam do poczty, ale nic nie znalazłam. Zrezygnowana wróciłam do pokoju.W domu też go nie było. Musiał ktoś go wziąć. O nie... Tam były moje najlepsze piosenki...tyle ich było. Jeszcze raz przetrząsnęłam pokój, ale bez skutków.

C.D.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz