Weszłam do swojego pokoju... Był pusty. Kiedy spojrzałam na
telefon, zauważyłam, że moja ciocia dzwoniła 11 razy... Nie miałam zamiaru
do niej dzwonić. Teraz mam wszystko gdzieś...Walizkę walnęłam na podłogę w
pokoju, włożyłam słuchawki w uszy i poszłam na spacer...
Nie wiem czemu, byłam zawsze inna... niż wszyscy dookoła mnie...W tamtej
szkole byłam nikim dla całej szkoły... Nie obchodziło mnie zdanie innych
i nie obchodzi do teraz. Tutaj nie znam nikogo... I pewnie nie
znajdę... Jestem kompletnie inna... Ja zawsze miałam swój świat... gdzie
bym nie była, słyszałam muzykę... nawet kiedy wiał wiatr... od chwili, kiedy
rodzice zginęli, czyli kiedy miałam 10 lat, zaczęłam ćwiczyć taniec, grać
na pianinie i gitarze, a także śpiewać. Tylko to się dla mnie
liczyło...W Los Angeles, ciocia traktowała mnie jak służącą. Dobrze, że
tutaj jestem... Zawsze na lekcjach, zatapiałam się w swoich myślach i w
swoim świecie... Jak nie muzyka, to książka... zawsze miałam zajęcie... Ale
tutaj... piękne miasto i w ogóle... piękne widoki... jest gdzie
patrzeć... małe miasteczko, a nie wielkie Los Angeles... nie wiem, co ludzie
widzą w wielkich wieżowcach nie mających końca.Co w tym
imponującego? Dla mnie to NIC. Wolę spokojne miejsca. Nie lubię imprez i
zamieszania. Jak mówiłam... Odludek... Dziwadło... Ja lubię siebie, a
zdanie innych ludzi mam gdzieś. Jeśli ludzie mnie nie akceptują taką
jaka jestem, to przecież nie będę się zmieniać dla kogoś.
Z myśli wyrwał mnie mocne zderzenie głową, a potem upadek na
chodnik.Wyjęłam słuchawki z uszu i spojrzałam na górę.Był to dość
wysoki chłopak. Wyciągnął do mnie rękę i pomógł wstać.
- Przepraszam. - Przerwałam mu.
- To moja wina... jak zwykle jestem w ''swoim świecie''. Przepraszam, naprawdę... -nie wiedziałam co mówić...
- Spokojnie. - Uśmiechnął się leciutko chłopak. - Nic ci nie jest?
- Nie, w porządku. Jestem Alice...
- Sam.
Chwila milczenia. Patrzyliśmy tylko na siebie, bez słowa. Mogłam tak
stać w milczeniu... Od razu byłam w swojej wyobraźni i myślałam o tej
sytuacji. Zadzwonił telefon i to chyba mnie i Sama wybudziło z
myśli. Szybko odebrałam.To ciocia. Nawet nie zauważyłam kto
dzwonił. Nie chciałam z nią rozmawiać choć było mi to obojętne...
- Tak, już idę...Tak wyślę to... - Odpowiedziałam jej na pytania.
Jeszcze coś mówiła, ale się rozłączyłam nie mając zamiaru jej słuchać.
-Muszę iść. Miło mi było cię poznać, do zobaczenia. - Uśmiechnęłam się
zakłopotana i złapałam torebkę która leżała na ziemi i nie zapinając
jej odbiegłam trzymając ją w dłoni nie zakładając na ramię.
Czułam że wypada mi coś ale nie obejrzałam się tylko poszłam szybko nie
zwracając uwagi co mi dokładnie wypadło.Kiedy doszłam z mojego pokoju na
pocztę, wysłałam cioci jej diamentowy wisiorek który przypadkowo
zabrałam.Skąd się wzięło w moich rzeczach? A z resztą, nie ważne... Kiedy
weszłam do pokoju i kiedy wyjmowałam z torebki rzeczy, zobaczyłam że
nie ma...mojego notesu z piosenkami!To moja jedyna rzecz na której mi
najbardziej zależy!Szybko wróciłam na miejsce ''zderzenia'' z
Samem...Ale nie było tam tego zeszytu. Przeszukałam całą drogę gdzie
szłam do poczty, ale nic nie znalazłam. Zrezygnowana wróciłam do
pokoju.W domu też go nie było. Musiał ktoś go wziąć. O nie... Tam
były moje najlepsze piosenki...tyle ich było. Jeszcze raz
przetrząsnęłam pokój, ale bez skutków.
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz