Moje życie było dosyć dziwne. Jak byłem 
mały, moi rodzicie zginęli w pożarze domu. Zaczęło się od tego, że    
matka poprosiła, żebym poszedł do sklepu... Więc poszedłem, jak mama 
kazała. U nas sklep był dosyć daleko. Jak przyszedłem do domu, nie mogłem
 uwierzyć. Cały nasz dom płonął. Płakałem... Nie miałem nikogo. Kuzynka, ciocia i wujek też zginęli w pożarze. Zostałem sam. Nie 
miałem siostry ani brata. Zadzwoniłem wtedy na policję i straż pożarną. 
Cały czas patrzałem jak biorą moich rodziców do karetki. Nie wiedziałem 
kto to zrobił i dlaczego, ale sobie przysięgałem sobie, że się dowiem. I
 będzie tak się czuł jak ja patrząc na spalonych rodziców. Parę dni 
później policja wzięła mnie i dała do innych rodziców. Nie lubiłem ich. 
Byli dla mnie wredni, wymagający i wszystkiego oczekiwali ode mnie. 
Minęły lata i ja wciąż w tej samej rodzinie... Na piętnaste urodziny 
chciałam mieć jakieś zwierzątko. Bardzo interesowały mnie węże i pająki,
 ale jak zawsze nie chcieli. Bo zawsze mówią, że ja jestem głupi, że 
lubię węże i pająki. W nowej szkole nie miałem przyjaciół. Nikt mnie nie 
rozumie. I w jakiej ja jestem sytuacji... Nauczyciele byli mili, ale 
wymagali od de mnie wszystkiego tak samo jak moi rodzice. Jak miałem już szesnastkę, wyprowadziłem się i zamieszkałem w bloku. Nie podobało mi 
się w bloku, ale jak na jedną osobę to wystarczy. Mieszkałem tam jakiś czas. Wreszcie kupiłem sobie węże i pająka. Bardzo ich kochałem. Wreszcie
 zdecydowałem się i poszedłem do internatu... Chciałem kogoś poznać. I po
 prostu podoba mi się ten internat.... 
C.D.N.   
 | 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz