Chwyciłam gitarę, mp3 i wybiegłam z pokoju.
Na dziedzińcu rozejrzałam się za jakimś ciekawym i zacisznym miejscem.
Miałam serdecznie dość ludzi, chciałam pobyć w samotności. Zerknęłam
niepewnie na gęsty las, po czym skierowałam się w jego kierunku. Szłam
powoli, z zainteresowaniem oglądając przyrodę. W końcu byłam sam na sam z
moimi myślami. Obróciłam się za siebie, ale internatu nie było widać.
Obym znalazła drogę powrotną. Nagle poczułam jakiś przedmiot pod moimi
nogami, ale było już za późno. Machając rękami wywróciłam się.
- Choler.a - syknęłam cicho masując obolałe części ciała.
Spojrzałam na pieniek, bo to o niego się
potknęłam i spróbowałam wstać. Oczywiście z daremnym skutkiem. Położyłam
gitarę na pieńku i wyplątałam się z dziwnej roślinności. Nagle poczułam
jak ktoś łapie mnie za rękę i pomaga podnieść się.
- Dzięki. - westchnęłam.
Natychmiast poczułam że moje policzki przybierają intensywnie różowy kolor. Jak zwykle, nic nowego.
- Nie ma za co. Jestem Tom. - powiedział przystojny chłopak.
- Bee. - oznajmiłam podając mu rękę - niech zgadnę, też chciałeś pobyć sam?
<Tom?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz