Byłam tak zaskoczona i oburzona, że na chwilę
znieruchomiałam. Po chwili jednak zagotowało się we mnie.
- Puszczaj mnie, porąbany debilu! – warknęłam na niego,
uderzając go pięścią w plecy. Zaczęłam mu się wyrywać. Nic sobie z tego nie
robił.
- Weź się uspokój, tak? Nie obrażaj się tak – mruknął.
- Zostaw mnie w spokoju!! – wrzasnęłam mu do ucha. Wzdrygnął
się, ale nie puścił mnie.
- Bo co?
- Bo to! – krzyknęłam i walnęłam go kolanem w brzuch. Stęknął
zginając się w pół i lekko poluźniając uścisk. Wyrwałam mu się i miałam ochotę
przywalić mu w twarz. Jednak ktoś mnie złapał za rękę. Odwróciłam się z
zamiarem powiedzenia jakiejś ciętej riposty, ale powstrzymałam się. To był
Shun. Wpatrywał się zdenerwowany w Eliot’a. Puścił mnie i podszedł do chłopaka
z zaciśniętymi pięściami.
- Opanuj się koleś. Tak się nie robi, zrozumiałeś? – syknął.
Eliot wymamrotał coś niezrozumiałego. Shun pokręcił głową i odszedł w kierunku
plaży. Poszłam za nim rzucając po drodze Eliot’owi jadowite spojrzenie.
<Dokończycie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz