Przewróciłam w duchu oczami. Otrząsnęłam się i zaczęłam znów
szkicować. Nie miałam jakiejś konkretnej wizji, więc improwizowałam. Zapomniałam,
że Max siedzi obok mnie. Zapomniałam, że Jake nie żyje. Nie obchodziło mnie nic
prócz kartki przede mną i ołówkiem w dłoni. Nie zorientowałam się nawet, gdy
skończyłam.
Zamrugałam zdziwiona.
Zimorodek. Spojrzałam w górę. Identyczny ptak siedział na gałęzi przede mną. Uśmiechnęłam
się lekko.
<Max? :P>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz