Posłałem za nimi ostatnie obojętne spojrzenie. Nikt się nie obejrzał,
odeszli bez słowa. "Nie to nie" - mruknąłem i wzruszyłem ramionami.
Oddaliłem się stamtąd szybko, niczego nie było mi szkoda. Nawet ta
dziewczyna, Mai nie zrobiła na mnie wrażenia. Usłyszałem ich śmiech i
miałem ochotę do nich podbiec, ale co tam. Niech oni żałują. Już miałem
ochotę posłać pod ich kierunkiem kilka soczystych epitetów, ale
powstrzymałem się w ostatniej chwili:
- Nie to nie! Sztywni jesteście jak nie wiem, Święte Krowy. Ale jak coś
to wiecie gdzie mnie szukać, wujek Eliot was rozbuja~! - zawołałem.
Nie czekając na odpowiedź odszedłem stamtąd. Czas zacząć jednoosobowy
melanż. Skierowałem się do mojego schowka, wyciągnąłem kilka piw i
rozwaliłem się na jakiejś ławce. Czas zacząć zabawę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzień chylił się już ku zachodowi, a ja byłem już po kilku, a może nawet
kilkunastu piwach. Szanowne towarzystwo właśnie wracało, jakaś
dziewczyna na mój widok chciała zawracać, ale ten chłoptaś Shun
powstrzymał ją. Uśmiechnąłem się ponuro i puściłem oko do laski, po czym
zataczając się wstałem i podszedłem do nich.
- I co, zmądrzeliście? Ten jeden raz wam wybaczę! - wybełkotałem.
<dokończy ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz