- Mam nadzieje że mi też jakoś pójdzie... - uśmiechnąłem się. Siedzieliśmy i gadaliśmy o normalnych sprawach. O życiu, internacie.
- Możemy już wracać? Chłodno się zrobiło. - powiedziała pocierając dłoń o dłoń. Zdjąłem bluzę i podałem Lenie.
- Dziękuję...Nie będzie ci zimno... - zapytała. obróciłem głowę mówiąc.
- Lubie chłód...
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Następnego dnia w przerwie na lunch na stołówce spotkałem Lenę.
Przysiadła się koło mnie. Włosy miała zawiązane w warkocza i opuszczone na
lewe ramię.
- Smacznego! - powiedziała.
- Dziękuje...
<Lena? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz