Wściekle biegłam przed siebie, nie rozglądając się w koło. Niezdarnie
pokonywałam wszystkie przeszkody... w końcu zmęczyłam się i usiadłam na
pieńku.
I'm alone...
Zanuciłam cicho.
Niby nowe miejsce, nowy początek, a i tak jestem sama. Zawsze tak samo.
Sama w moim pustym świecie. Tylko muzyka dawała mi ukojenie, ale to było
złudzenie. Mogłam zamknąć oczy i włożyć słuchawki do uszu, ale kiedy
skończy się piosenka będę tą samą Bee. Nic się nie zmieni. Może więc
czas zmienić siebie...?
- Cholera. - powiedziałam cicho.
Na niebie robiło się ciemno. Podniosłam się i ruszyłam przed siebie.
Zasiedziałam się. Rozpaczliwie krążyłam po lesie, ale nie mogłam znaleźć
wyjścia. Z wściekłości kopnęłam pieniek.
- Ej! Jest tu kto?! - wrzasnęłam głośno.
Podświadomie wiedziałam, że on to usłyszy, że dalej jest w tym lesie.
Nienawidziłam siebie za to, że proszę go o pomoc, ani jego, że już raz
mnie uratował. Starałam się nie dbać o to. Był kolejną pustą postacią w
moim życiu, wstrętnym... a miało mnie to nie obchodzić...
<Shun?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz