Po chwili zdecydowanie odłożyłem gitarę. Usiadłem na łóżku
schowałem twarz w dłoniach przecierając zmęczone oczy. Chciałem przestać o niej
myśleć. Ale przez Biancę nie mogłem. Poruszyła zamknięty dla mnie rozdział,
moje Tabu. Miałem ochotę wyrwać sobie serce. Spojrzałem na puste łóżko swojego
byłego współlokatora. Umarł… Tyle ludzi tak młodo umiera… zostawia po sobie
pustkę i cierpienie…
„Dlatego nie można się do nikogo przywiązywać” podszepnął mi
umysł. Zgadzałem się z tym. Zamknąłem oczy i podszedłem do okna. Przyłożyłem
czoło do chłodnej szyby. Po chwili nie wytrzymałem wyskoczyłem przez okno. Zwinnie wylądowałem
na ziemi i poszedłem przed siebie wyciągając twarz do płaczącego nieba.
<Bianca?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz