Przez chwilę spacerowałem w myśleniu, ale niestety to nie
przeszkadzało moim myślom swobodnie płynąć i zadawać coraz mocniejsze ciosy
resztką tego, co inni ludzie nazywają sercem. Po chwili nie wytrzymałem.
Walnąłem z pięści w pobliskie drzewo. Poczułem kłujący ból w dłoni, ale nie
żałowałem. Poczułem za to na sobie czyiś wzrok. Odwróciłem się gwałtownie.
Czułem ją. Warknąłem cicho i wspiąłem się na drzewo siadając na wysokiej
gałęzi. Zamknąłem oczy i oparł się głową o pień.
<Bianca?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz