Słyszałam jak mnie szuka. Krzyczał i przepraszał. Poczułam
się trochę winna. To nie była jego wina. Kiedy to stałam się taka drażliwa…? „Po
jego śmierci…” podsunął mi umysł. Potrząsnęłam głową. Nie będę teraz o tym
myśleć. Jego głos powoli cichł. Już mnie nie wołał.
Nagle gałąź pode mną zatrzeszczała niebezpiecznie.
Znieruchomiałam. Nagle usłyszałam potworny trzask i zaczęłam sunąć w dół.
Krzyknęłam krótko. Po chwili poczułam lekkie uderzenie. Coś mnie złapało.
Spojrzałam w górę. Eliot.
<Eliot?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz