- Cholera, weź uważaj! – syknąłem masując sobie bok, w który
mnie kopnęła.
- To ty leżysz na środku!
- Jakbyś nie zauważyła, to jest las. Poza tym, powinnaś
patrzeć pod nogi – odwarknąłem. Podniosłem się z ziemi i spojrzałem na nią z góry.
- To ty za mną łazisz, nie ja!
- Ja za tobą łażę? Nie pochlebiaj sobie. Ty zawsze na mnie
wpadasz i potem masz do mnie pretensje. Ja się stąd nie ruszałem od ponad
godziny, więc jesteś winna sama sobie – syknąłem. Irytowała mnie. Teraz tak.
Przewróciła oczami. Rzuciłem jej zlitowane spojrzenie i odwróciłem się na
pięcie. Jeśli jestem bezpieczny tylko w swoim pokoju, to do widzenia.
<Bianca?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz