Miałam do pokoju bliżej niż Jake, więc na dachu byłam
pierwsza. Koło mnie leżał czarny śpiwór i dwie małe poduszki. Stałam tam
przygryzając nerwowo wargę i myśląc intensywnie.
Nagle z zamyślenia wyrwał mnie odgłos kroków. Wzdrygnęłam
się lekko i spojrzałam na Jake’a niosącego pod pachą śpiwór. Bez słowa rozłożyliśmy
je na dachu. Podałam mu nieśmiało jedną z poduszek.
- Dzięki – powiedział. Kiwnęłam tylko głową. Skuliłam się w
swoim śpiworze i patrzyłam w milczeniu na chłopaka.
<Jake?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz