wtorek, 16 kwietnia 2013

Od Shun’a: c.d. Bianci

Tym razem nie wspiąłem się na żadne drzewo. Po prostu mi się nie chciało. Znalazłem za to jakiś cień i dywan z mchu i położyłem się na nim kładąc głowę na splecionych za karkiem dłoniach. Zamknąłem oczy i westchnąłem głęboko chłonąc powietrze lasu. Wsłuchiwałem się w szum liści i trzepot ptasich skrzydeł. Nagle doszedł do tego śpiew i gitara. Zmarszczyłem czoło. Bianca. Kiedy złapała zły akord słychać było jak mocniej szarpie struny. W końcu zamruczała coś i muzyka umilkła. Uśmiechnąłem się lekko. Cóż…

<Bianca?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz