Kopnęła w drzewo niedaleko mnie. Westchnąłem ciężko.
Wiedziałem, że to słyszy. Jakby nie dość już mnie zmęczyła. Chwyciłem się
gałęzi i skoczyłem w wysokości kilku metrów lądując tuż przed nią. Wpatrywała
się we mnie zaskoczona. Zignorowałem to. Wyprostowałem się, a że byłem od niej
wyższy o głowę, spojrzałem na nią z
góry.
- Czego chcesz? – spytałem cicho.
- Gdzie jest wyjście z lasu? – spytała niby stanowczo.
Przewróciłem oczami. Odwróciłem się i ruszyłem na skos. Słyszałem jak niepewnie
idzie za mną. Po chwili zatrzymałem się i ona też. Ręką odsłoniłem zwisające
liście odsłaniając budynek internatu.
<Bianca?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz