wtorek, 9 kwietnia 2013

Od Bianci: c.d. Shun'a

Patrzyłam na plecy odchodzącego chłopaka. Chciałam już wstać i za nim pobiec, ale po co? Ta osoba działała mi na nerwy, a była równie uparta jak ja, więc nie było sensu się z nią kłócić. Przeniosłam moje spojrzenie na ocean, jego szum mnie uspakajał. Powoli zamknęłam oczy i odpłynęłam...
Obudziło mnie czyjeś wołanie. Otworzyłam oczy i równocześnie poczułam nieprzyjemne, mokre uczucie. Zdezorientowana rozejrzałam się. W odległości ode mnie stał Shun, krzycząc coś do mnie, jednak nie mogłam go usłyszeć. Wody było coraz więcej. No tak, był przypływ. Po to tu ten murek i schody. Na niebie zaczęło się chmurzyć, niedługo zacznie się burza. Podbiegłam do chłopaka i razem wbiegliśmy na lekko zalane schody. Wody przybywało w zaskakującym tempie.
- Co tym tam robiłaś? -zapytał chłopak.
Już miałam odpowiedzieć, kiedy usłyszeliśmy grzmot. Krzyknęłam cicho i złapałam Shun'a za ramie przytulając się do niego.
- Zabierz mnie stąd! - zwołałam starając się przekrzyczeć hałas wokół nas.
Zaczęła się burza. Nie dbałam o to, co pomyśli sobie o mnie chłopak, byle być jak najdalej stąd. Od zawsze bałam się burzy.  Ocean w dole szalał. Wraz z burzą nadszedł sztorm.

<Shun?>



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz