poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Od Jake'a: c.d. Mai

Spojrzałem na nią i podniosłem brew. Starałem pohamować śmiech. Jej teksty spływały po mnie jak woda, wywoływały tylko śmiech, który musiałem tłumić, żeby utrzymać choćby pozory powagi.
- Jeśli jak sama stwierdziłaś jestem lalusiowaty - tu wyrwało mi się ciche prychnięcie - to po co zawracasz mi głowę tą nędzną konwersacją i po co do jasnej cholery marnujesz mój cenny czas? - powiedziałem spokojnym tonem lekko z niej kpiąc.
Słońce zaszło za chmury, zrobiło się zimniej. Wiatr dalej nieprzerwanie wiał, więc spróbowałem zapiąć moją bluzę, ale suwak zaciął się na wysokości napisu AC/DC. Przekląłem cicho, położyłem gitarę i szarpnąłem go mocniej. Dzięki Bogu oporny suwak dał się zapiąć. Założyłem kaptur na głowę i spojrzałem na Mai spod jego osłony czekając na odpowiedź.
- Może po to, żeby dowiedzieć się, dlaczego mnie śledzisz. - powiedziała, a ja jeszcze raz parsknąłem.
- A ty dalej swoje. Jak już mówiłem, przechodziłem, ale ty byłaś na moim miejscu docelowym, wiec postanowiłem się ewakuować. Za duża dawka twojego jadu mogłaby stanowić ryzyko. Myślałem już że mój plan idealny spełni się w całości, ale przeszkodziła mi ta szyszka. - powiedziałem, po czym kopnąłem głupi owoc przeklinając w duchu drzewo które go zrodziło.
Rozejrzałem się w około. Za mną było coś w rodzaju lasu, więc szyszki i różne dziwne rośliny walały się w około przywiane wiatrem. Zakaszlałem i kontynuowałem dalej moją przemowę.
- Więc podsumowując - tu zrobiłem krótką przerwę - powinnaś być mi wdzięczna, za to że choć starałem się uszanować twoją prywatność i przestrzeń twórczą, a nie snuć jakieś wyimaginowane opowieści.

<Mai?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz