Odłożyłem gitarę na łóżku i wyszedłem po
raz kolejny dzisiaj przez okno. Czułem się zwyczajnie głupio... Lekko
niezdarnie wszedłem na dach i zacząłem śpiewać:
Zagadka wciąż nierozwiązana, ciekawość niezaspokojona, codzienność pokonana, choć nieoswojona... twój szept... przeraża mnie to co się dzieje... cały truchleję nie oprę się... mury spadają, przez jeden szept. <Mai?> |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz