- Więc do zobaczenia… - zakończyłam krótką wokalizą i patrzyłam jak zeskakuje z drzewa na dach i odchodzi. Włożyłam gitarę do futerału i wycisnęłam długie włosy z wody. Wszystko włożyłam do etui instrumentu i zeskoczyłam na parapet do swojego pokoju. Rzuciłam glany koło łóżka, zdjęłam gitarę i rozejrzałam się dookoła. Na sąsiednim łóżku leżała otwarta walizka, z pościel była lekko skołtuniona. Czyli mam nową współlokatorkę. Weszłam do łazienki i doprowadziłam się do porządku. Było już ciemno, ale mi to nie przeszkadzało. Wyszłam znów przez okno z gitarą i przyborami do rysowania i ruszyłam w kierunku boiska. Usiadłam na ławce i zaczęłam cicho grać.
<Jake?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz